Odbywa się ćwiczenie. Kapral wydaje rozkaz:
- Maski założyć.
- Maski zdjąć.
- Maski założyć.
- Maski zdjąć.
- Kowalski, czemu nie zdejmujecie maski?
- Ale ja już zdjąłem panie kapralu.
- Ale morda...!
- Gdzie szeregowi Kowalski i Malinowski?
- Poszli oddać mocz.
- A po co pobierali?
Generałowi urodził się wnuk, więc postanowił wysłać swego
adiutanta do szpitala, aby się dowiedział czegoś więcej.
Po powrocie generał pyta:
- I jak wygląda?
Na to adiutant:
- Jest bardzo ładny... Podobny do pana generała.
- Podać więcej szczegółów.
- Melduję, że niski, łysy i bez przerwy drze mordę.
Komisja wojskowa:
- Zawód ojca?
- Ojciec nie żyje.
- Ale kim był?
- Gruźlikiem.
- Ale co robił?
- Kaszlał.
Zdenerwowana już komisja:
- Panie, przecież z tego nie da się żyć!
- Przecież ku**a mówię, że nie żyje.
Generał armii Amerykańskiej przechwala sie przed generałem
armii Rosyjskiej.
- Słyszałeś o Alpach?
- No, słyszałem.
- To my, Amerykańscy żołnierze, zbudowaliśmy je.
Chwila ciszy.
- A słyszałeś może, o Morzu Martwym?
- No, słyszałem.
- To my je zabiliśmy.
Kowalskiemu podczas odbywania służby wojskowej umarł ojciec.
Pułkownik nie wie, jak ma mu to powiedzieć, a więc powierza
zadanie dowódcy, aby to zrobił w jak najbardziej delikatny sposób.
Dowódca zrobił zbiórkę.
- Baczność, spocznij. Wszyscy, którzy mają ojców wystąp! A Ty,
Kowalski, gdzie się pchasz?
Dowódca ogłasza w swoim oddziale, że jutro przyjeżdża Matka Boska
do nich. Wszyscy wzięli się za wielkie sprzątanie, szorują, pucują,
układają wszystko.
Na następny dzień na zbiórce, dowódca mówi:
- Bosek, wystąp, matka przyjechała.
Kapral zbiera dwuszereg żołnierzy i pyta:
- Który z was umie gotować?
Przed kompanią pręży się szeregowy Wiewióra.
- A czy umieli byście gotować w dużych kotłach?
- Melduje że tylko w takich gotowałem.
- A gdzie gotowaliście?
- Na drogach.
- A coście gotowali?
- Asfalt!
Generał odwiedził stacjonującą na skraju pustyni jednostkę wojskową.
Szczegółowo wypytywał żołnierzy jak radzą sobie w takich bardzo
niegościnnych okolicach. W końcu zagadnął ich też jak rozwiązują
problem braku kobiet. Żołnierze trochę się zmieszali,
po czym jeden powiedział:
- Panie generale, mamy tu jedną taką starą wielbłądzicę.
- I co?
- No, - żołnierz był coraz bardziej zmieszany. - I ona pomaga
nam rozwiązać problem braku kobiet...
- A gdzie ją macie, tę wielbłądzicę?
- O tu - w tym namiocie - żołnierz pokazał gdzie.
Generał wszedł do namiotu. Nie wychodził jakiś czas, w końcu
się pojawił i poprawiając spodnie powiedział:
- No, rzeczywiście niezła ta wasza wielbłądzica.
- Prawda? - powiedział jeden z żołnierzy - codziennie jeździmy na
niej do pobliskiego miasteczka, gdzie jest pełno świetnych i tanich dziewczyn.
Na którymś wykładzie na środku sali, w sposób tajemniczy
i niewyjaśniony, znalazł sie pet. Do sali wchodzi pan major,
zauważa peta i się pyta:
- Czyj to pet?!
Odpowiada mu grobowa cisza, więc pyta się znowu:
- Czyj to pet?!
Znowu odpowiada mu grobowa cisza, pan major nie daje za
wygrana i pyta się po raz trzeci:
- Po raz ostatni pytam się, czyj to pet?!
Tym razem otrzymuje odpowiedź:
- Niczyj, można wziąć!
Po wykładzie Kapral opieprza żołnierza.
- I zapamiętaj: Oficer różni się od np. komety tym, że kometa
to gwiazda z fajfusem, a oficer to fajfus z gwiazdami!
Chorąży stoi koło rowu i wrzeszczy szeregowym:
- Iwan, skacz!
Iwan skacze.
- Piotr, ręce na bok, dwa kroku w lewo, skacz!
Piotr skacze.
- Sidorow, zgiąć się na pół, krok w prawo, skacz!
Sidorow skacze.
Podchodzi major:
- Tow. chorąży, pułkownik was wzywa.
Chorąży:
- No żesz, znowu w tetris nie dał się zabawić!
Chłopak z kompanii łączności na randce z dziewczyna poszedł
do parku. Usiedli na ławce i nic do siebie nie mówią.
W pewnym momencie on mówi:
- Kochanie.
- Słucham.
- Nic, sprawdzenie słyszalności.
Kapral wchodzi wieczorem do sypialni rekrutów i pyta:
- Który z was był w cywilu elektrykiem?
- Ja! - zgłasza się jeden z żołnierzy.
- W porządku. Jesteś odpowiedzialny za to, żeby co wieczór
o dziesiątej światło w sali było zgaszone.
Komisja poborowa. Chłopak z trudem odczytuje z tablicy
największą literę. Lekarz decyduje:
- Zdolny do walki z czołgami.
Wykład z fizyki na Akademii Wojskowej.
- Wszystkie ciała rzucone do góry spadają z powrotem na ziemie.
To jest właśnie Prawo ciężkości...
- A jeśli spadną do wody?- pyta jeden z kadetów.
- To już nie wasza sprawa. Tym zajmie się już Marynarka Wojenna.
Ciemna noc, amerykański bombowiec leci na akcję. Cel: zrzucić
spadochroniarzy na wyznaczony obszar na terytorium wroga.
Samolot zatoczył krąg, zapala się czerwona lampka, następnie
zielona, grupa komandosów wyskoczyła nad celem. Z wyjątkiem jednego...
Dowódca: Skacz...
Tchórzliwy komandos: Nnnie...
Dowódca: Dlaczego nie?
Komandos: Bbbo się bbboje...
Dowódca: Skacz, bo pójdę po pilota!!!
Komandos: Ttto idź...
Po chwili dowódca wraca z pilotem, a ciemno jest jak w d..ie.
Skacz - mówi pilot - bo cię wyrzucimy siła...
Komandos nadal odmawia opuszczenia samolotu: Nnnie, bbbo się bbboje...
W ciemności słychać kotłowaninę, w końcu udaje im się
wypchnąć go z samolotu.
Zdyszani siedzą w ciemnym wnętrzu:
- Silny był - mówi dowódca.
- Nnno, chhhyba ccoś tttrenował...
Synek do tatusia:
- Tatusiu, zrób, żeby słoniki biegały.
- Syneczku, słoniki są zmęczone.
- Tatusiu, błagam, zrób, żeby słoniki biegały.
- Syneczku, słoniki są naprawdę bardzo zmęczone.
Cały dzień biegały na twoją prośbę.
- Tatusiu proszę! Proszę ostatni raz.
- No dobra, ale na dzisiaj ostatni raz, bo słoniki padną!
- Kooompaniaaaaa! Maski włóż! 3 okrążenia dookoła poligonu!
Żołnierz pisze z koszar list do ojca, ze dostał syfilis.
Ojciec odpisuje mu:
"Ja się tam synu nie znam na tych waszych wojskowych
odznaczeniach, ale noś to z honorem".
Z pamiętnika żołnierza:
- Poniedziałek. Idziemy na ćwiczenia. Spotkaliśmy dziewczynę,
to ją w krzaki! To był dobry dzień...
- Wtorek. Idziemy na ćwiczenia. Spotkaliśmy chłopaka,
to go w krzaki! To był dobry dzień...
- Środa. Dostałem przepustkę, idę na piwo. Spotkali mnie
żołnierze idący na ćwiczenia. To był zły dzień...