Przychodzi facet do knajpy i mówi:
- Poproszę smażone jajka.
Barman mówi:
- To się rozbierać i na patelnię.
- Panie kelner, dlaczego pomidorowa jest w menu po 1, 2 i 3 zł?
- Za złotówkę podajemy talerz, za dwa wlewamy do niego zupę,
a za trzy podajemy nawet łyżkę.
Przychodzi facet do pubu i woła kelnera:
- Poproszę piwo.
Kelner pyta:
- Jakie? Jasne czy ciemne?
Facet odpowiada:
- Jasne, że ciemne.
Jeden kelner pyta drugiego:
- Dlaczego nie wyrzucasz tego pijaka spod okna?
- Bo ile razy go budzę, tyle razy on płaci rachunek.
Pewna francuska gazeta ogłosiła konkurs z następującym pytaniem dla panów:
- "Siedzisz w eleganckiej restauracji z bardzo piękną kobietą.
Masz pilną potrzebę wyjścia do toalety". W jaki sposób powiesz o
tym towarzyszce w kulturalny sposób?
Wygrała odpowiedź:
- Bardzo panią przepraszam, ale muszę wyjść na chwilę,
by pomóc przyjacielowi, z którym zapoznam Panią nieco później.
W restauracji rodzina posila się promocyjnym obiadem.
Zostaje sporo resztek i ojciec prosi kelnera:
- Czy może pan mi zapakować te resztki? Wzięlibyśmy dla pieska...
- Hura - krzyczą dzieci - będziemy mieli pieska.
Siedzi facet w restauracji i czeka na swoje zamówione danie.
Po chwili widzi, jak idzie do niego kelner, który trzyma palec w jego zupie,
a po chwili przekłada go do drugiego dania. Gdy kelner podchodzi facet się pyta:
- Dlaczego pan trzymał palec w moim jedzeniu?
- Bo przytrzasnąłem go drzwiami i doktor kazał trzymać w ciepłym miejscu.
- To w dupę se pan go wsadź!
- W dupie trzymam na zapleczu, tutaj mi nie wypada.
Facet wchodzi do baru i mówi:
- Przepraszam, dlaczego ten bar nazywa się "Pod dwoma pedałami"?
- A wie pan, nie wiem, ale zapytam żony. Rysiu...
- Kelner, te bułki, które dostaliśmy są mokre!
- A co pan myśli. Jak się niesie w jednej ręce talerz z drugim daniem,
w drugiej gorącą zupę, a pod brodą butelkę z napojem i bułki pod
pachami, to chyba może się człowiek spocić, nie?!
Przychodzi facet do baru i mówi do barmana:
- Poprosze kupe
- Co?
- Gówno!
Przychodzi klient do baru i mówi:
- Poproszę frytki.
- Nie mamy ziemniaków - oznajmia barman.
Klient na to:
- Nie szkodzi. Może być bez.
Przychodzi facet do restauracji i mówi:
- Poproszę frytki.
- Niestety, ale skończyły się już nam ziemniaki.
- Nie szkodzi, zjem z chlebem.
Gość w eleganckiej, drogiej restauracji zauważył, ze kelner,
który prowadzi ich do stolika ma w kieszeni łyżki. Z początku nie
zastanowiło go to, ale gdy usiadł przy stoliku, zobaczył, ze kelner
obsługujący jego stolik również ma łyżki w kieszeni. Inni kelnerzy na sali także.
Poprosił kelnera bliżej i spytał:
- Po co wam łyżki w kieszeniach?
Kelner odpowiedział:
- Kilka miesięcy temu nasze szefostwo zleciło firmie Artur Andersen
zrobienie analizy procesów. I wyszło, ze średnio co trzeci klient zrzuca
łyżkę ze stołu. Przez co trzeba iść do kuchni i przynieść świeżą.
Dzięki temu, ze mamy łyżki pod ręką zaoszczędzamy jednego człowieka
na godzinę, a wydajność wzrasta o 70.3%.
Klient zdziwił się, ale wkrótce zobaczył, że każdy kelner ma przy
spodniach cienki łańcuszek, którego jeden koniec przyczepiony jest
do paska, a drugi znika wewnątrz rozporka. Zaciekawiony przywołał
kelnera i zapytał: Zauważyłem, że każdy z was ma łańcuszek przy rozporku.
Po co on wam?
Kelner:
- Nie każdy jest tak spostrzegawczy jak pan. Ale skoro pyta pan,
to wyjaśniam - również ten łańcuszek zalecił nam Artur Andersen.
Wie pan mam go przyczepionego do ...no wie pan. Gdy idę do toalety,
To rozpinam rozporek i wyciągam łańcuszkiem, dzięki czemu,
po oddaniu moczu nie musze myc rak i wydajność wzrasta o 30%.
Gość pokiwał ze zrozumieniem głową, ale zaraz wyjawił swą następną wątpliwość:
- Dobrze. Rozumiem, ze wyjmuje pan łańcuszkiem, ale jak można się
nim posłużyć do schowania? Jak wkłada się go z powrotem?- ...?
- Nie wiem jak inni, ale ja łyżka.
Przychodzi do knajpy facet i mówi do kelnera:
- Setka i zakąska.
Kelner przynosi, gość wypija, przekąsza i mówi do kelnera:
- Chciałbym zapłacić.
Kelner na to:
- Nic pan nie płaci, na koszt firmy.
Na następny dzień przyszedł i zamówił dwie setki i zakąskę.
Chciał zapłacić ale kelner znów odpowiedział, że to na koszt firmy.
Gość więc wybrał się w niedziele z całą rodziną do tej restauracji.
Zjedli wykwintny obiad, po obiedzie dzieci zjadły deser, małżonka
wypiła wino a on zamówił pół litra. Kiedy przyszło do płacenia,
kelner odmówił przyjęcia zapłaty twierdząc że to na koszt firmy.
Gość nie wytrzymał i pyta się kelnera:
- Panie starszy piję i jem tutaj już trzeci dzień i jeszcze za nic nie zapłaciłem,
może pan mi to wyjaśnić?
- To jest bardzo proste. Odpowiada kelner. Widzi pan, pod tamtą palmą t
ego pana i tą panią?
- Tak widzę.
- No widzi pan, to jest moja żona, a ten pan to mój szef, on pieprzy
moją żonę a ja jego interes.
- Kelner, co macie do jedzenia?
- Polecam pieczeń huzarską!
- Nie jestem żaden huzar, żebym jadł pieczeń huzarską! Co jest jeszcze?
- Pieczeń baranią!
- Świetnie, poproszę!
Przyszła para do restauracji, kelner podaje menu i pyta co
chcą zamówić, wpierw pyta Panią, czego sobie życzy, ona mówi:
- Pierwsze danie zupa, drugie schabowe na deser ciastko i kawa.
Pyta Pana ,co dla niego, a Pani szybko mówi:
- Pierwsze danie sałata, drugie danie sałata, na deser tez sałata.
Zdziwiony kelner pyta:
- A to dlaczego tylko sałata?
A Pani odpowiada:
- Bo jak pieprzy, jak królik, to niech je, jak królik.
Zamknęli gościa do więzienia na 20 lat, siedział sam w celi,
nie miał co robić, ale po latach złapał mrówkę. Wyuczył ją tańczyć,
śpiewać, robić fikołki, zrobił jej mały parasolik i ubranko.
Ćwiczył ją i ćwiczył, poświęcał jej cały czas. W końcu wyszedł
na wolność i zabrał mrówkę ze sobą. Nie wiedział co z sobą
zrobić więc poszedł do dobrej restauracji coś wreszcie porządnie zjeść.
Ale nie miał pieniędzy. Podchodzi kelner:
- Słucham pana?
- Proszę pana, chciałbym zjeść coś naprawdę super, ale nie mam pieniędzy...
- Och, bardzo mi przykro...
- Ale zróbmy tak: da mi pan dobry obiad, a ja pana w zamian
czymś zadziwię. Założę się, że tego pan jeszcze nie widział!
- No, niech będzie. Co to takiego?
- Proszę pana, niech pan popatrzy, tu na stole jest mrówka...
Kelner ściera mrówkę serwetą mówiąc:
- O, najmocniej przepraszam...
Po sprawdzeniu pracy domowej w szkole podstawowej...
- Ani jedno działanie na dodawanie nie jest wykonane prawidłowo!!!
- Ale to nie ja odrabiałem lekcje, to mój tata!!!
- A kim on jest???
- Kelnerem...
W nadmorskiej miejscowości letniskowej facet wchodzi do restauracji,
siada za stolikiem i zamawia rybę. Gdy kelner podaje rachunek, facet mówi:
- Przyjechałem tutaj przed dwoma tygodniami i teraz żałuję,
że już wtedy nie odwiedziłem tego lokalu!
- Miło mi to słyszeć, drogi panie.
- Wówczas ryba, którą mi pan podał, musiała być jeszcze świeża.
Gość zwraca się do kelnera:
- Miesiąc temu jadłem tutaj doskonałą pieczeń. Proszę o taką samą.
- Niech szanowny pan chwilkę poczeka. Zapytam w kuchni,
czy jeszcze jej trochę zostało!